Napisane przez: aga2012 | 13 lipca 2012

Ostatnie szlify i oby było na tyle.

Działo się to w Kielcach. Ruszam spod domu Gruszki, zgrzyt. Wskazówka prędkościomierza spadła w pozycję zerową. Pomijając niecenzuralnie słowa jakie sypnęły się pod szybką kasku odbyło się główkowanie cóż to się stało. Slimak czy linka. Ufff, linka. Dzisiaj nastąpiła akcja uleczania chorej maszyny.

Szyba do wyrzutu, trepanacja czachy, dwie nakrętki M10 i gotowe

Linka która przyszła paczką okazała się Made in Japan. No ciekawe czy dałoby się dopasować jakąś od innego motocykla za pół ceny.

Linka, a w zasadzie wałek w zależności od lokalnej gwary przyszedł suchy. Aby oszczędzić mu postrzępienia nasmarowałem Castrolem do łożysk.

Jedno pokręcenie nakrętką i linka jest na miejscu w liczniku.

Na dole przy ślimaku wystarczyło dopasować śrubkę M5 i gotowe. Oryginalną śrubę zgubiłem bo jakże inaczej.

Ot, roboty niewiele, radości jeszcze mniej ale mam czyste sumienie i znów bedę mógł się gapić na nabijające kilometry:)

Niedługo mam nadzieje zrobie relacje z ustawiania przepustnic i synchronizacji a także wymiana łożysk w przednim kole zbliża się nieuchronnie.
SituGS


Dodaj komentarz

Kategorie